Jak przełamać strach przed pójściem na siłownię?

Podejść do siłowni miałam kilka. Każdy przecież kiedyś zaczynał… od zera. Przez pierwsze lata studiów borykałam się ze zbyt dużą wagą. Próbując diet cud chudłam i tyłam naprzemiennie. Doszłam do etapu kiedy zrozumiałam, że tylko ruch może pomóc mi schudnąć bez głodówek i monotonnych diet. Postanowiłam zacząć biegać.

Biegałam późnymi wieczorami gdy było już ciemno, ponieważ wstydziłam się, że ktoś ze znajomych mnie zobaczy i wyśmieje. Wstydziłam się też mojego braku kondycji. Było to 10 lat temu, kiedy aktywność fizyczna nie była jeszcze tak popularna jak teraz.
Gdy minął etap pojawiającej się po kilkudziesięciu metrach zadyszki i pojawiły się pierwsze oznaki „formy” – polubiłam bieganie. Potrzebowałam jednak czegoś więcej.

Szukałam dalej. Kupiłam karnet na siłownię. Ilość dostępnego sprzętu i brak umiejętności użycia go bardzo mnie krępowały. Postanowiłam zacząć od zajęć grupowych. Trafiłam na licznie uczęszczane zajęcia „dance” na stepach. Wybrałam miejsce na samym końcu sali, z którego nawet nie widziałam instruktorki. Nadal się krępowałam, więc postanowiłam schować się w najdalszym kącie. Szybko okazało się, że zajęcia choreograficzne nie są dla mnie. Nie potrafiłam zapamiętać kroków i obracać się we właściwą stronę.
Często opowiadając podopiecznym moją historię mówię „kiedy grupa w prawo, ja w lewo”…

Szukając informacji w internecie na temat tego, jakie ćwiczenia mogą pomóc mi schudnąć, natrafiłam na sportowe forum dyskusyjne. Widząc przemiany sylwetek dziewczyn, które ćwiczyły siłowo wiedziałam, że to jest to! Doświadczeni trenerzy z forum zaopiekowali się mną i przygotowali dla mnie plan treningowy oraz dietę. Z wydrukowanym planem w ręce dumnie poszłam na siłownię na swój pierwszy prawdziwy trening.

Niestety nie znałam techniki ćwiczeń. Poprosiłam więc o pomoc trenera, który pełnił dyżur. On popatrzył na moją kartkę, po czym zabrał ją i zaprowadził mnie do strefy cardio. Polecił, żebym na pierwszy raz przez godzinę poćwiczyła sobie na orbitreku, rowerku i bieżni. Byłam wściekła i jednocześnie czułam się upokorzona! Miałam swój profesjonalnie rozpisany plan i ten dzień miał być początkiem nowej przygody. Całą moją radość zepsuł trener, który nawet nie próbował mnie zrozumieć. Już więcej na tej siłowni się nie pojawiłam.

Swoje żale wylałam na forum, gdzie otrzymałam ogromną dawkę motywacji i wsparcia. Nie pozwolono mi, abym się poddała. Znalazłam inną siłownię. Na drugim końcu miasta. Wcześniej rozszyfrowałam moje ćwiczenia w internecie i wiedząc jak powinny „wyglądać” udałam się na kolejną próbę. Tam trafiłam na bardzo przyjaznego trenera, który widząc moje zakłopotanie pomógł mi odnaleźć się na siłowni. Postanowiłam zainwestować w treningi personalne. Trener pokazał mi jak wykonywać ćwiczenia, po czym dalej realizowałam swój plan. Satysfakcja była ogromna, kiedy z tygodnia na tydzień zwiększałam ciężary.

Wiem, co to strach przed pójściem na siłownię. Wiem jakie to uczucie, kiedy chcesz coś dla siebie zrobić, ale brakuje Ci odwagi, żeby zacząć. Wiem jak inni potrafią podciąć skrzydła i sprawić, że jesteś skłonna porzucić swoje marzenia. Jeśli Ty boisz się zrobić pierwszy krok to wiedz, że ten strach da się przełamać. Mi się udało. A teraz pomagam kobietom, które są w miejscu, w jakim ja sama byłam kilka lat temu.

Chętnie zaprosiłabym wszystkie kobietki do studia treningu personalnego dla kobiet YouCan. Panuje u nas tak przyjazna, kobieca atmosfera i kameralne warunki, że wszelkie obawy znikają już przy pierwszej wizycie. Widzimy wręcz, że nasze podopieczne przychodzą tu z przyjemnością.

Co zrobić kiedy jednak nie masz możliwości trenowania w miejscu dla kobiet?

  1. Wyznacz cel, który będzie dla Ciebie ważny i w który będziesz wierzyła.

Kiedy wiesz do czego dążysz i bardzo tego chcesz, łatwiej odnaleźć w sobie siłę, by tego dokonać. Uwierz, że Ty jesteś ważna! Masz prawo realizować swoje marzenia i dobrze czuć się ze sobą. Nie odkładaj tego. Jeśli osiągnięcie jakiegoś celu sprawi, że będziesz czuła się szczęśliwsza, zdrowsza, bardziej pewna siebie – dąż do niego. Dbaj o siebie! Pamiętaj też, że aby móc zadbać o innych musisz najpierw zadbać o siebie.

2. Nie zapominaj, że każdy kiedyś zaczynał. 

Nie porównuj się do fit modelek z Instagrama. Chyba, że zmotywują Cię do działania. Nigdy nie wiesz jaką ktoś drogę przeszedł. Z czym się mierzył. I jak długo jego droga trwa. Jest duża szansa, że zaczynał z takiego poziomu jak Ty. Niech takie sylwetki będą dla Ciebie dowodem na to, że można wiele osiągnąć, podejmując regularne działania. Nie skupiaj się jednak na tym, że nie wyglądasz tak, jak one. Takie porównywania mogą konsekwentnie zatrzymywać Cię w domu pod ciepłym kocykiem.

3.Nie bój się prosić o pomoc. 

Jestem przekonana, że tacy trenerzy jak ten pierwszy na którego trafiłam to nie przypadek jeden na milion. Na siłowni spotkasz wielu pasjonatów, którzy z radością podzielą się z Tobą swoją wiedzą. Pamiętaj jednak, że często nie chcą się narzucać. Zapytaj, a na pewno otrzymasz pomoc.

4. Zainwestuj w treningi personalne. 

To jest inwestycja w siebie. Ja takiej kiedyś dokonałam i nie żałowałam ani złotówki. Trener wytłumaczył mi jak korzystać z maszyn, pokazał jak ćwiczyć a ja poczułam się dużo pewniej i swobodniej. Trener dobierze również odpowiednie dla Ciebie ćwiczenia, uwzględniając Twoje cele treningowe, stan zdrowia i aktualne możliwości fizyczne. Mając przekonanie, że ćwiczysz z sensem dużo chętniej wybierzesz się na siłownię realizować swój plan.

5. Poszukaj kameralnego miejsca. 

Coraz więcej mamy do dyspozycji małych studiów treningu personalnego czy siłowni z wydzieloną strefą dla kobiet. Jeśli teraz krępuje Cię wizyta na siłowni, takie miejsca pomogą Ci przełamać pierwszy strach, a kiedy już trening Cię wciągnie i zobaczysz efekty, nic Cię nie powstrzyma!

Mam nadzieję, że historia moich początków z siłownią przekona Cię, że warto zawalczyć i przekroczyć swoją strefę komfortu. Trzymam za Ciebie kciuki! 🙂

Może Cię również zainteresować artykuł: „Co dał mi regularny trening?” – historia Magdy

Autor: Karolina Jarosz